lip 10 2003

none


Komentarze: 4

„Człowiek jest z natury zły”- sama nie wiem, na pewno w każdym z nas drzemie zło, ale także dobroć.....dużo w tym stwierdzeniu prawdy, ale ja zawsze staram się u innych wyszukiwać właśnie dobre cechy....Czytając „Strzał w serce” dostrzegałam dobre cechy Gilmora, nie uważałam go za totalnie złego człowieka, potrafił kochać...ach muszę sobie przeczytać tę książkę, albo jeszcze lepiej- dokończyć „Pieśń kata”.

 

Dziś była burza.....lubię jak pada deszcz.....Rodzice jechali sobie nad morze ze znajomymi- należy im się wypoczynek.....śmiesznie troszkę było, bo jak to tatuś stwierdził: „Już chcecie(ja i sis) się nas pozbyć i pewnie znów jak nas nie będzie przyjedzie jakiś kolega na rowerze”- stwierdzenie „kolega na rowerze” mnie rozbawiło niesamowicieJ- a chodzi o moje SłonkoJ ale teraz pewnie nie przyjedzie- nie sądzę przynajmniej, żeby On znalazł dla mnie czasL

 

Wszystkie płytki pochowane w kartonikach, nie wiem w którym co jestJ może to przeżyję albo będę musiała poprzewracać troszkę  żeby się dokopać do płytek, chociaż...może mi moje mp3 wystarczą;)

 

Jeszcze jakiś czas temu  myślałam że może w te wakacje zmieni się coś na lepsze w moim życiu, ale już wątpię w to....przyjazd Aniołka nie zmieni raczej nic, a będzie nawet gorzej, jak po tych 19 dniach spędzonych razem on pojedzie a ja będę musiała wrócić do szarej rzeczywistości, samotności, beznadziejności....pustego pokoju...pustego łóżka....a co gorsze- będę chyba musiała rozejrzeć się za pracą- oby udało mi się znaleźć coś w Bydgoszczy....

 

Przerasta mnie czasami to wszystko, ciągłe problemy, zmartwienia(o których już nie ma sensu nawet pisać)....a moja sis z reguły nieprzyjęta, fuck- ja jestem 3 lata młodsza a moje życie już teraz jest gorsze od jej życia, ona- zawsze jakieś imprezki w Gdyni, itd. ...nawet z kuzyneczką stwierdziłyśmy, że moje życie jest beznadziejne, mówiłyśmy o tym jak moja sis wiecznie nieprzyjęta, taka trochę z niej ignorantka- takim ludziom się lepiej, przyjemniej, łatwiej żyje. Ona ma swoje marzenia- piękne, no i życzę jej z całego serca żeby się spełniły, żeby udało się jej wyjechać i ułożyć jakoś życie w jej ukochanej Australii....a moje marzenia- już niewiele ich pozostało, większość znikneła pod naciskiem rzeczywistości, okrutnej i nieżyczliwej dla mnie....teraz marze o tym żeby się móc do kogoś przytulić....żeby kiedyś ktoś kogo ja pokocham odwzajemniał to uczucie – chyba jestem zbyt wymagająca.

 

To wszystko na razie...idę się położyć, zmęczona jestem, mój nadgarstek zastrajkował i nawet pisanie jest dość bolesne(ale to moja wina- nikt nie kazał mi aż tyle robićL- aha bo kosiłam trawkę;) ktoś musi ) Pozfrófka, całuski:*.......duzio szczęścia dla wszystkich!!!

przekleta?? : :
10 lipca 2003, 15:55
Grainne- dziękuje:) Marzenia- są ale jest ich tak mało, wiekszość umarła...jest jeszcze kilka...Jestem jedyna i niepowtarzalna-na pewno:) ale nie kazdy taka "niepowtarzalnosc" potrafi zrozumiec:) Pozdrofka:*
10 lipca 2003, 15:53
Cześć Sloneczko po długim czasie sie w końcu odezwałeś:) Milutko Mateuszku:*
Daleś
10 lipca 2003, 15:45
nie na temat(jak zwykle) Kasia, mam sentyment do tego imienia...
Grainne
10 lipca 2003, 15:29
Oj, na pewno masz jakieś marzenia - one żyją w Tobie... A co do życia - ono jest takie, jak my je widzimy... To, co jest dobre dla jednego, niekoniecznie musi sprawiać przyjemność drugiemu... Przyjmij do wiadomości, że jesteś jedyna i niepowtarzalna, a życie wiele Ci jeszcze może dać... Choć nie znam Cię (tyle co z notek) to wiem, że to prawda... Pozdrowienia :***

Dodaj komentarz