gru 11 2003

walka


Komentarze: 4

Jestem zmęczona, znów się nie wyspałam. W sumie może spałam 2 godziny no i wiecie co- miałam piękny senJ. Nie byłoby w tym nic dziwnego, ale ja z reguły nie pamiętam snów, a w przeszłości, jeśli jakimś trafem pamiętałam, to te sny o których wolałoby się nie wiedzieć. Od dziś miałam się uczyć, ale nie jestem w stanie- to raz, a po drugie, niedawno wróciłam ze Świecia, bo byłam tam z babcią, pomóc jej przy zakupach. Ktoś musi jej pomagać, bo ostatnio z nią coraz gorzej, chociaż swoim „Maluchem” nadal jeździ jak pirat drogowyJ. Coraz bardziej się o nią wszyscy martwimy, a ostatnio już sama babcia przyznaje że się źle czuje, a dziś ją dusiło spraszanieL. Po tym wypadku w Londynie i w ogóle, z kochaną babunią dzieje się coś niedobregoL. Takie życie. Dzisiaj T. milczy, ale cóż, tak to z nim jestJ. Mama się dopytuje o Aniołka, bo z tego co zauważyłam uwielbia go strasznie i chyba by się cieszyła gdybym z nim była, ale o tym morze marzyć, bo nie sądzę żeby po tym wszystkim mogło coś miedzy nami być, żebyśmy mogli być razem...tak myślę przynajmniej:-/. Wypytuje też np. o kolegów ze studiówJ...Hmmm....może kiedyś sobie w końcu z mama pogawędzęJ. Może kiedyś się na to zdobędę(chociaż nie jest to łatwe) i nie będę tego później żałować, bo mama zostawi to dla siebie. Chciałabym móc z nią rozmawiać, z nią i z tatą też, chciałabym żeby oni więcej o mnie wiedzieli...może wtedy by mnie bardziej rozumieli. Chciałabym kiedyś czuć i mówić z pełnym przekonaniem że moi rodzice mnie rozumieją i wspierają w każdych złych chwilach, no i tych dobrych też(zawsze mnie wspierają, ale często nie wiedza o moich problemach, wiec nie zawsze są w stanie mi pomoc). Żeby tak było to i ja muszę się otworzyć i „zaryzykować”, a na to może już jest za późno?  Strasznie ciężko jest ze wszystkim sobie radzić samemu. Już zbyt wiele było tych złych chwil o których mało osób wiedziało(jeśli ktoś w ogóle wiedział), zbyt wiele razy ukrywałam to co się dzieje przed całym światem i musiałam z wszystkim sama sobie radzić. Najgorzej było jak Tomek groził mi, mówił te wszystkie straszne rzeczy i starał odebrać sobie życie, dałam rade, mam rzekomo cholernie silny charakter i radzę sobie w życiu jak mało kto, ale chyba każdy ma pewne granice wytrzymałości, no i jeśli wiecznie radzić sobie musi sam, w końcu traci siły, staje się słabszy, bardziej podatny na to co może nas każdego dnia „zaatakować”... ja mam już dość, dość niepowodzeń, dość wylanych łez(chociaż czasem same płynąL), dość walczenia o to żeby wszystko grało, dość martwienia się o innych, dość zapominania o swoich potrzebach, dość dogadzania innym, dość znoszenia zachowań innych, które mnie doprowadzają do „białej gorączki”....Mam dość tego wszystkiego, ale jestem głupia(??), mam taki a nie inny charakter i siebie nie zmienię od tak. Może kiedyś mi się poszczęści i będę miała przy sobie kogoś kto ze mną będzie, kto mnie wieczorem przytuli, da całuska, przy kim będę się czuła cudownie, kto nie okaże się kłamcą i draniem i z kim będę mogła „walczyć” każdego dnia, bo chyba życie każdego z nas jest walką. Walką o to, żeby żyć godnie, żeby mieć co jeść, żeby radzić sobie w pokonywaniu trudów każdego dnia, aby znaleźć swoje miejsce, swój kąt(o którym marzę) i czuć że jest się cząstką świata, aby znaleźć miłość i być szczęśliwą osobą, no i na końcu, żeby zejść z tego świata w spokoju...

przekleta?? : :
11 grudnia 2003, 16:52
InnaM no chyba na pewno, ja odnosze takie samo wrazenie;)Moze jeszcze kiedys z nas niezłe kumpele beda:)Pozdrówka dla Was wszystkich duszyczki kochanie:*
11 grudnia 2003, 16:12
My sie chyba dobrze rozumiemy, co? Dokładnie wiem o czym mówisz, kiedy mówisz o sobie... Musisz zaryzykować i zacząć rozmawiać o swoich kłopotach z rodzicami. Oni naprawdę czasem umieją pomóc. Trzymaj sie ciepło:***
11 grudnia 2003, 16:05
Usciski dla babunie:) a Tobie zycze powodzenia w walce; wierze ze dasz rade.
poTOOLny
11 grudnia 2003, 16:00
nie dołuj się wszystko będzie oki ,a babci zycze zdrowia.

Dodaj komentarz