Archiwum lipiec 2004, strona 3


lip 04 2004 3.07.04
Komentarze: 1

Sobota- 3.07.04- dopiero wróciłam z uczelni. Znowu nie udało mi się zdać UA z III semestru- to jak na razie jedyna zaległość:/ której nie mogę się pozbyć:(. Za chwilę się najem do końca, bo jestem jak wilk głodna, później kąpiel, nauka, a wieczorem…ech nie pójdę nigdzie chyba, więc się może wyśpię przed jutrzejszym egzaminem(to już ostatnia rzecz która mam do zaliczenia z tego semestru:)). Mogłabym zostać do poniedziałku i iść zaliczyć UA ale nie mam siły. Jadę do domu i za jakiś czas przyjadę na jeden dzień żeby to załatwić, chcę wracać szybko do domu, bo Aresek…jest w stanie tragicznym:( Wiem że mu nie jestem w stanie pomóc, ale chciałabym żeby on do samego końca wiedział że jest przeze mnie kochany:( Ech…jest już wieczór. Dzisiaj się dowiedziałam czegoś o jednym ze znajomych, ucieszyło mnie to, ale z drugiej strony…zawiodłam się na nim i to wszystko uzmysłowiło mi to że na nim nie mogę też polegać i nie mogę mu ufać. Nie mam nikogo z kim mogłabym o wszystkim porozmawiać. Kwiatuszek, cóż ona jest znowu czymś zajęta i słusznie, niech korzysta z wakacji. Nic nie jest takie jak kiedyś, gdy mogłam powiedzieć że byłam szczęśliwa. Nie wiem co mam robić. Czuję jak tracę grunt pod nogami, czuję że już jestem na końcówkach sił i że już długo nie pociągnę w tym stanie…Dzisiaj mi koledzy powiedzieli że dam radę, bo kobiety są silniejsze, ale oni mówili to w kontekście studiów. Aniołkowi napisałam dzisiaj że jestem zmęczona wszystkim, że mam sesje, że na wakacje nie mam planów bo nie mam pieniędzy na żadne wyjazdy i że muszę zacząć za jakiś czas szukać pracę. A co mi on odpisał- ¾ SMSa było o tym że on się nudzi i w jakich godzinach pracuje, na koniec mała wzmianka że jeśli on by miał pieniądze i czas to by mnie odwiedził! Cóż za kolejny przejaw jego egoizmu! Ja już wysiadam. Zero zrozumienia. On chyba uważa że bez niego nie potrafię wakacji spędzać, a tak w sumie to „przez niego” straciłam rok temu tak wiele. Może to okrutne ale jeśli on by przyjechał to wydaje mi się że znowu odebrałby mi wiele…spokoju na pewno. On myśli tylko o sobie, jest strasznym egoistą. Nie wiem już jak z tego dołka wyjść. Potrzebuję kogoś blisko:( Ostatnio znowu zdani na mój temat się pogorszyło, okazuje się że moja samokrytyka nie zna granic.

przekleta?? : :