Archiwum 05 stycznia 2004


sty 05 2004 głupio się zachowałam chyba...
Komentarze: 2

No cóż, wczoraj napisałam T. maila i chyba faktycznie przesadziłam:-/ i zbyt pochopnie go osądziłam. Chłopak ma cierpliwość i jakoś ze mną wytrzymuje, ale ja z nim też lekko nie mam, ale cóż wkurzyło mnie troszkę to co napisał, jednak chyba źle to odebrałam, bo przecież nie powinnam od tak się wkurzać, przecież już go znam spory kawałek czasu, ale zdenerwowało mnie to jak się zaczął zachowywać, bo się wystraszył, a później jak mi zaczął mi mówić że on nie mógłby ze mną być w związku, itd. jejkuś- ja sama nie myślę na razie o jakimkolwiek poważniejszym związku bo po ostatnim mam na razie dość „wrażeń”...wrrr...T. za dużo sobie dopowiedział i się wystraszył że mógłby mnie zranić...a i tak to zrobił, bo niezbyt to miłe jak się znajomi od tak odcinają od nas. Jednak ja i tak mam jakieś tam swoje spostrzeżenia i nawet jeśli on uważa że nie mam racji, to wiem, widzę to, że ciężko się przez ten mur jaki wokół siebie zbudował przedostać, zbudował mur, ma swój świat- muzyka, zespół, rodzina i starzy znajomi, w którym czuje się chyba bezpiecznie i dobrze, wiem też że ma mnóstwo zajęć, że ma mało czasu nawet na spokojna rozmowę, ale...dla chcącego nic trudnego. Przykre to troszkę, ale może mi uda się kiedyś przedostać. W zasadzie to nawet to rozumiem, bo sama kiedyś podobnie postępowałam, bo po prostu każdy z nas boi się że się znów zawiedzie na kimś kogo bardzo lubi, szanuje, a może kocha(ech, to najbardziej boli), boi się zaufać do końca bo nie chce cierpieć. Pewnie T. ma do mnie żal, w zasadzie ma prawo:-/ bo wczoraj tym mailem dałam mu popalić.  Ale cóż należę do osób które mówią co myślą, a to już nie moja wina że tak to wszystko odebrałam(chociaż nie powinnam, bo nie znam go tydzień ani dwa, a znacznie dłużej), nie poczułam się zbyt miło...ech...nie wiem sama co myśleć, nie wiem też jak moja znajomość z T. będzie się dalej układać, ale chyba teraz to on będzie musiał się starać, będzie chciał się spotkać, pogadać, proszę bardzo- może przyjechać do mnie na wieś, może pojechać do Warszawy jak mam zjazd. Wiem że mi na nim zależy bardzo(ale nie ejst to milosc! nie myslić tylko pojeć, to najwyżej sympatia:)), jednak cokolwiek bym do niego czuła, czy byłabym zła czy coś, to już nie będę mu o wszystkim mówić... Wielu z Was pewnie by mi radziło dać sobie z nim spokój, olać go, itp., zresztą już niektóre osóbki dwa dni temu mi napisały co myślą o tym co mi T. powiedział, oto niektóre wypowiedzi :P :

I-„wymówka niezbyt dobra:-/

Z tego co widzę dał wyraźnie do zrozumienia że traktuje cię nie jako Kobietę i osobą a jako lalkę do zaspokajania żądz..

Ech to mu powiedz by sobie Gumową lalę w sexshopie nabył”

II-„facet to świnia, i ty o tym dobrze wiesz"

III-„ale burak

no ale po co on chce od ciebie seks  jak nie chce być z tobą

jak ma potrzebę taka to są specjalne instytucje

i ma kiedy chce”

Ach, kończę już tą notkę, nie wiem jak się zachowam, czas pokaże:-/ Ale w tym miejscu pragnę T. przeprosić za to że go tak pochopnie osadziłam mimo tego że znam go i że nie bez powodu go tak polubiłam...nawet jeśli miałam prawo tak pomyśleć, tak napisać, PRZEPRASZAML...nie wiem co byłoby lepsze, zerwanie kontaktu, czy cos innego...nie wiem jak się zachować...

 

Pozdrawiam WAS Duszyczki kochane, całuje:* i ściskam....

przekleta?? : :