Archiwum kwiecień 2004


kwi 13 2004 po swietach
Komentarze: 3

No i po Świętach.

 

Ostatnio zastanawiam się czy ja czasami nie jestem na przegranej pozycji. Może teraz płacę za przeszłość, chociaż w sumie nie zrobiłam nigdy nic złego:(, a to że nie potrafiłam pokochać T. czy Aniołka raczej nie jest jakimś strasznym przewinieniem, bo serce nie sługa. Jednak z drugiej strony...nie wiem co myśleć. Czasami myślę że lepiej byłoby nie poznawać za dużo nowych osób, bo czasami poznam kogoś kto od samego początku znajomości jest mi bardzo bliski i na kim zaczyna mi szybko zależeć bardzo, z czasem okazuje się że albo jest zajęty albo ma diametralnie inne podejście do wszystkiego niż ja, no i znowu porażka:( i utwierdzam się w przekonaniu ze jestem już przegrana i mam gigantycznego pecha. Nie mam zamiaru popadać ze skrajności w skrajność, ale takie są moje spostrzeżenia. To że mam taki charakter i tak odmienne podejście, to ze jestem jaka jestem(tzn. dziwna?) nie ułatwia mi nic. Na pewno byłoby mi łatwiej w momencie gdy miałabym na względzie tylko swoje dobro i nie przejmowała się innymi, ale...nie potrafię od tak siebie zmienić i sama nie wiem czy tego chcę, bo wtedy okazać by się mogło że zatraciłam to co inni we mnie cenią najbardziej. Miła jest świadomość posiadania przyjaciół, osób które cenią nas właśnie za to jakimi jesteśmy, miło jest słyszeć za komuś na nas zależy, ze jesteśmy wyjątkowi. Szkoda tylko ze te bliskie mi osóbki mieszkają daleko:( bo czasami brak mi jakiegoś wsparcia, czy zwykłej szczerej osoby...Czasami mam po prostu ochotę się przytulić, wyżalić komuś, a zawsze musze z problemami i smutkami sobie sama radzić, bo w takich sytuacjach moi przyjaciele są zawsze zajęci! Ok.- rozumiem i wiem ze każdy powinien na siebie liczyć, ze każdy ma swoje życie, ale dlaczego w momencie gdy mój przyjaciel/przyjaciółka mają problem, jest im ciężko, ja mam zawsze czas, a nawet jeśli nie mam znajduję? Troszeczkę to przykre.

 

Ostatnio nadal borykam się z mnóstwem problemów, rodzinnych i nie tylko...mnóstwo spraw na głowie, zero wsparcia....po prostu super:-/ Ciężko jest. Wczoraj z samego rana było mi przykro strasznie bo rodzice...zawsze coś nie tak, zawsze jakieś pretensje, chociaż nie wiem jak bym się starała. Zawsze wydawało mi się że brat i siostra byli „ważniejsi” i „lepsi”, wczoraj po raz kolejny odniosłam takie wrażenie...a jest to jedna z rzeczy które wyjątkowo bardzo mnie ranią:( Wiem ze nikt sobie nie zdaje sprawy jakie to przykre dla mnie, siostrze o tym raz powiedziałam a ta później zapłakana powiedziała „nie wiedziałam”- no tak, ale ona sama nie chce wielu rzeczy widzieć, teraz też zachowuje się jak zwykle...Mam wspaniałych rodziców, jestem i będę im wdzięczna za to jacy kochani są do końca życia, za to jak nas wspaniale wychowali i że zawsze mieli dla nas czas i kochają nas, ale nie zmienia to faktu że często czuje że jestem ich „najgorszą” i „najmniej” kochanym dzieckiem, nie będę nigdy im o tym mówić, bo po co? Nie chcę żeby i im było przykro, ja jakoś sobie poradzę, a nawet jeśli czasami łzy napłyną do oczu i będę się czuła...źle...to i w takich chwilach jakoś sobie poradzę. Nie mam do nikogo żalu, kocham moją rodzinkę, a że mi czasem przykro...cóż- samo życie, zbyt mocno ich kocham żeby teraz się im użalać i sprawiać że mogłoby im być przykro. Wolę już z którymś z moich przyjaciół porozmawiać, bo wiem że to zostanie miedzy nami, a taka rozmowa potrafi czasami pomóc, chociaż i z tym jest różnie, bo np. wczoraj- jak zadzwonił kolega i powiedział że słyszy ze coś się stało i ze się martwi o mnie, ja powiedziałam ze wszystko w porządku...

 

Ostatnio często mam takie smutne dni:( musze być silna, ale to trudne- ukrywanie tego ze mi źle, udawanie że jest wszystko ok. ...Tydzień temu poznałam kogoś, zapewne jest zajęty...nie wiem jakim cudem udało się mu tak szybko zdobyć moja sympatię, rzadko komu się to udaje...chciałam się do niego przytulić, ale się powstrzymałam...dlaczego?- sama nie wiem...Zauważyłam, że się obawiam, boję czegoś- nie wiem czego....ale się boję:(
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Pozytywka

 

Są dni kiedy się śmieję

Są kiedy jest mi smutno

Fortuna bywa miłą

Lecz bywa też okrutną

Czasami deszcz mnie zmoczy

Czasami słońce spali

A co mnie spotka jutro

O tym nie myślę wcale

 

Teraz już wiem, jak nie czynić dobra złem

Teraz już wiem, jak dobra nie czynić złem

Teraz już wiem, jak nie czynić dobra złem

Teraz już wiem, teraz już wiem

 

Są dni gdy świeci słońce

Są gdy nie widać nieba

Czasami czegoś chcę

Czasem nic mi nie trzeba

Bo w życiu bywa rożnie

Raz lepiej a raz gorzej

Tak trudno jest przewidzieć

Co się wydarzyć może

 

Teraz już wiem, jak nie czynić dobra złem

Teraz już wiem, jak dobra nie czynić złem

Teraz już wiem, jak nie czynić dobra złem

Teraz już wiem, teraz już wiem

 

Kto szuka ten nie błądzi

Tak teraz o tym myślę

Są kłamstwa i półprawdy

Są prawdy oczywiste

A prawda bywa gorzka

Lecz może być i słodka

Chwilami chce być sam

A potem kogoś spotkać

 

Teraz już wiem, jak nie czynić dobra złem

Teraz już wiem, jak dobra nie czynić złem

Teraz już wiem, jak nie czynić dobra złem

Teraz już wiem, jak dobra nie czynić złem

Teraz już wiem, jak nie czynić dobra złem

Teraz już wiem, jak dobra nie czynić złem

Teraz już wiem, jak nie czynić dobra złem

Teraz już wiem.

 

przekleta?? : :
kwi 06 2004 Bez tytułu
Komentarze: 4

Rzadko ostatnio piszę...Sprawy rodzinneL i chroniczny brak czasu, pisanie prac, jakieś wyjazdy i ciągle jakieś obowiązki. Studiuję zaocznie, nie pracuję a i tak nie mam na nic czasu, a na pójście na jakiś koncert, czy gdziekolwiek mam czas tylko będąc w Warszawie(chociaż z drugiej strony u mnie nic ciekawego się nie dzieje)- to jakaś paranoja. Przyjaciółka z LO i jej K. się mnie nie doczekają chybaL a i Kwiatuszek się mnie doczekać nie może. Jakimś cudem udaje mi się czasami spotkać z A.- nie da się ukryć że to mój najlepszy kolega z LO- to zabawne, że on często sam wychodzi z inicjatywą i dla mnie czas znajdujeJ(a to już naprawdę coś), co prawda się ze mną od moich urodzin droczy strasznie, ale i to ma swój urok. W czwartek było miło- uprowadził mnieJ-  zamiast mnie do domu zawieźć nadrobił jakieś 30 km i pojechaliśmy do niego na chwilkę a dopiero później mnie odwiózł.

Mam teraz dwa wolne weekendy, może w końcu się z Ankami spotkam. Hmm....trzeba się w końcu do Gdańska i Szczecina wybraćJ, bo te moje Anusie uschną z tęsknoty;) 

Jestem strasznie zmęczona, od kilku dni zresztą. Mam za sobą całkiem udany i interesujący weekend. Sobota była rewelacyjna, tylko sprawy brata nadal nie pozwalają o sobie zapomnieć.

Mój biedny brat ma ciężkie życie ze swoją żoną, a ona- jest wstrętną żmiją! Muszę z nim się spotkać jak będę w stolicy, żeby wiedział że na rodzinkę może liczyć zawsze. Moja bratowa jest perfidna strasznie. W momencie gdy się spotkamy gra kochającą mamuśkę i żonę, a w gruncie rzeczy jest zupełnie inaczej, ale to jak się zachowywała ostatnio jest wręcz nie do pomyślenia. Przykro mi strasznie że mój brat tak popadł, mój kuzyn zresztą też...ale może już dość o tym.

W sobotę nie poszłam praktycznie rzecz biorąc na żadne zajęcia. Byłam na Drzwiach Otwartych, no i chyba od października idę na drugi kierunek studiów. Wiem że będzie to bardzo ciężkie, wiem że będę musiała wziąć kredyt studencki(chociaż nie chciałam brać żadnych kredytów), wiem że będę musiała starać się zarobić zawsze troszkę żeby w ogóle móc studiować, bo wiem jaka jest sytuacja w domu, ale chyba chcę spróbować. Teraz troszkę żałuję że nie mam jakichś znajomości gdzieś za granicą, gdzie mogłabym sobie załatwić jakaś pracę na wakacje żeby na przyszły rok zarobić na studia.

Około godziny 12 pojechałam na Bemowo na ogólnopolskie otwarciu sezonu motocyklowego. Było po prostu rewelacyjnieJ Motocykle to moja pasja. Jak tylko będzie mnie stać kupię sobie jakiś motocykl :P i w drogęJ. Troszkę szkoda że w sobotę nie było J. bo chciałam motocykl jego ojca zobaczyć, ale był chory, jego tata w pracy wiec w tym roku otwarcie sobie musieli odpuścić, ale kupiłam dla niego koszulkę, żeby aż tak bardzo smutno mu nie byłoJ. Wieczór spędziłam w Progresji. Było fajnie, miło jest spędzać czas w gronie tak interesujących osób :P. W trakcie koncertu brat zadzwonił, no i było mi troszkę smutno później, ale chyba nikt nie zauważył <i dobrze>.

Nadal nie udało mi się do końca załatwić sprawy z Mariuszem. Głupia jest ta sytuacjaL. Musze z nim się w końcu spotkać i wytłumaczyć wszystko.

...

Kończę już tą notkę. Pozdrawiam Was Duszyczki kochane. Całuję i ściskam! Pa

przekleta?? : :