Archiwum 22 listopada 2004


lis 22 2004 Bez tytułu
Komentarze: 3

Na samym poczatku pragne z calego serducha podziekowac tym, dzieki ktorym ten weekend mijal tak milo. Dziekuje za spotkania w Warszawie, dziekuje za SMSki i za pamiec i troskę przede wszystkim. Nadal jestem chora. W weekend czulam sie nawet nienajgorzej, bo zauwazylam dziwna prawidlowosc, ze jak duzo chodzilam na tym mrozie to nie kaszlalam tak bardzo no i nie czulam tak choroby, wiec ataki kaszlu itd. przychodzily tylko rano i poznym wieczorem, jak lezalam juz w lozku. Dzis natomiast mam przeokropny kaszel, nie wiem dlaczego, czy to pogorszenie mojego stanu zdrowia, czy po prostu tak na mnie to suche i mrozne powietrze dziala i wiejskie klimaty:P  Tak czy owak znowu mnie strasznie pluca bola:( i mam jeeeeeeszcze gorszy kaszel:( niz przed wyjazdem.

Sam pobyt w Warszawie byl nadzwyczaj udany. Na studiach bylo bardzo fajnie i ciekawie, a poza studiami...jeszcze lepiej. W piatek i niedziele widzialam sie z Perelka, przy ktorej sie czuje swietnie i w ogole...zapominam o troskach i problemach, o tym co boli, co zle...odpoczywam i jestem szczesliwa. Chyba bede do konca swych dni dziekowac jej za to ze jest. W sobote natomiast, od razu po zajeciach jechalam do P. ktory mial urodzinki. poczatkowym planem bylo to ze mielismy isc do niego do akademika i sobie zrobic wieczorek filmowy, ale jako ze jego koledzy z pokoju nie wyjechali do domu, zmienilismy sobie plany. Chcielismy isc do klubu i sobie przy jakims soczku posiedziec(bo ja antybiotyki biore wiec o alkoholu nie bylo mowy), ale jako ze nie bardzo bylismy zdecydowani gdzie moznaby isc, postanowilismy sobie po prostu pospacerowac troszke. Bylo zimno, ale nie jakos bardzo, snieg nie padal, pieknie bylo...ciemno, a drzewka przykryte sniezna pierzynka. Chodzilismy, rozmawialismy, smielismy sie...a ja naprawde nie czulam choroby. Bylo bardzo sympatycznie. P. jak sie dowiedzial ze nigdy zima w gorach nie bylam i nie jezdzilam na nartach stwierdzil ze w tym roku to trzeba nadrobic i stwierdzil ze musimy w gory zima jechac. Zaskoczyl mnie tym troszke, bardzo milo.  Dzieki nielicznym osoba jakos w Wawie nie nudze sie i te osobki nie pozwalaja mi sie smucic. Jezdze do tego miasta z checia i milo dzieki nim spedzam czas.

Poza spotkaniami z P. i Perełką w weekend inne bliskie mi osobki pisaly do mnie i w ogole...bylo milutko:) Madziu, Piotruś- dziękuję:*:*.

Do domu wczoraj wrocilam i rodzice popsuli mi humor, nie bede sie rozpisywac czym, bo to nie zmieni niczego....Dzis juz jest w miare, na razie....Ech...

Teraz sie za prace zabieram:) Sle caluski i sciskam mocno:*:*:*:*:*:*...dziekuje:*

przekleta?? : :