Archiwum 09 października 2004


paź 09 2004 no fajnie...
Komentarze: 0

Shrek podobno jak troszkę popije cały czas o mnie mówi. Powiedział mi dzisiaj o tym Łukasz. Z samym Shrekiem też chwileczkę przez telefon rozmawiałam. Chłopcy znowu chcą żebym im pomogła...beze mnie to oni chyba sobie na tych studiach nie poradzą:P Nie dość że radzę sobie ze swoimi, to jeszcze pomagam komu się da, czy to z nauką, czy po prostu wspieram, itd. itp. Taka jestem po prostu i czasem sama się pytam jak mogę pomóc, a czasem bez pytania i proszenia, robię to od tak. Ten Shrek to mnie czasami denerwuje! Co on sobie w ogóle myśli? Co ja- zabawka jakaś?! Jeśli on chce ode mnie sexu tylko to się bardzo rozczaruje, jeśli mu zależy na mnie tylko boi się do tego przyznać, to niech- do jasnej Anielki- się zastanowi czego i kogo chce...chociaż na dzień dzisiejszy to nie wiem czy potrafiłabym z nim np. być. Kiedyś o tym marzyłam a teraz...jest mi to zupełnie obojętne.

Jest jeden wspaniały człowieczek któremu pozwalam na toby był blisko, ale jak to sam mówi, jest zagubiony i chce się wyszaleć, itd. już o tym pisałam dość często. Dzisiaj sobie troszkę z Anusia na GG porozmawiałam- o jej gryzoniach i nie tylko:) wyjaśniłyśmy sobie co nieco no i o kimś porozmawiałyśmy;) (ciekawe o kim?).

Siostra mnie pocieszyła i powiedziałą przez telefon kuzynce że wyglądam jak śmierć, po prostu miodzio- prawda?!:( Ale co tam- do piątku będę zdrowiutka:) Musze być, bo do Anusi jechać muszę, a będzie to do niej wyjazd i to ona będzie decydować o tym co, gdzie i kiedy będziemy robić. Z Luką też chcę sie spotkać, ale nie wiem czy będziemy mieli czas "dla siebie", obawiam się że nie, a jeśli nawet, to niewiele....ale się zobaczy.

Wracam do łóżka...

 

 

 

 

przekleta?? : :
paź 09 2004 Wróciłam...
Komentarze: 1

Wróciłam już dziś. Czuję się fatalnie i postanowiłam wrócić i zadbać jeszcze bardzij o siebie, bo musze wyzdrowieć by jechać do Szczecina. na razie jeste źle. Ostatnia noc była okropna- nic nie spałam:( męczyłam się...

Wczoraj na Dworcu Zachodnim spotkałam go- Łukasza który w poprzedni czwartek...napadł mnie?(tak to nazwać?), poczatkowo zignorowałam, ale szedła za mną, złapał za ramię i powiedział "No Kaśka, co ty?" odwróciłam się, stanowczo powiedziałam że ma mnie zostawić, nie ruszać nigdy wiecej, bo poźałuję, on powiedział "Ale..." i stał bez ruchu dość zaskoczony, ja sie odwróciłam, odeszłam. Nie poczułąm się jakaś silna przez to, to spotkanie i to jak się zachowałam nie pomogło mi, wręcz przeciwnie...

Jak na złośc wczoraj potrzebowałam głupiej rozmowy z przyjaciółmi, no i w momentach gdy to było mi najbardziej potrzebne, albo nie odbierali, albo mieli wyłączone telefony:(

Ze Słonkiem bez zmian...ale jakoś tak...:(

Ide do łózka. Pozdrawiam Was Duszyczki kochane i ściskam:*

przekleta?? : :