No i po Świętach.
Ostatnio zastanawiam się czy ja czasami nie jestem na przegranej pozycji. Może teraz płacę za przeszłość, chociaż w sumie nie zrobiłam nigdy nic złego:(, a to że nie potrafiłam pokochać T. czy Aniołka raczej nie jest jakimś strasznym przewinieniem, bo serce nie sługa. Jednak z drugiej strony...nie wiem co myśleć. Czasami myślę że lepiej byłoby nie poznawać za dużo nowych osób, bo czasami poznam kogoś kto od samego początku znajomości jest mi bardzo bliski i na kim zaczyna mi szybko zależeć bardzo, z czasem okazuje się że albo jest zajęty albo ma diametralnie inne podejście do wszystkiego niż ja, no i znowu porażka:( i utwierdzam się w przekonaniu ze jestem już przegrana i mam gigantycznego pecha. Nie mam zamiaru popadać ze skrajności w skrajność, ale takie są moje spostrzeżenia. To że mam taki charakter i tak odmienne podejście, to ze jestem jaka jestem(tzn. dziwna?) nie ułatwia mi nic. Na pewno byłoby mi łatwiej w momencie gdy miałabym na względzie tylko swoje dobro i nie przejmowała się innymi, ale...nie potrafię od tak siebie zmienić i sama nie wiem czy tego chcę, bo wtedy okazać by się mogło że zatraciłam to co inni we mnie cenią najbardziej. Miła jest świadomość posiadania przyjaciół, osób które cenią nas właśnie za to jakimi jesteśmy, miło jest słyszeć za komuś na nas zależy, ze jesteśmy wyjątkowi. Szkoda tylko ze te bliskie mi osóbki mieszkają daleko:( bo czasami brak mi jakiegoś wsparcia, czy zwykłej szczerej osoby...Czasami mam po prostu ochotę się przytulić, wyżalić komuś, a zawsze musze z problemami i smutkami sobie sama radzić, bo w takich sytuacjach moi przyjaciele są zawsze zajęci! Ok.- rozumiem i wiem ze każdy powinien na siebie liczyć, ze każdy ma swoje życie, ale dlaczego w momencie gdy mój przyjaciel/przyjaciółka mają problem, jest im ciężko, ja mam zawsze czas, a nawet jeśli nie mam znajduję? Troszeczkę to przykre.
Ostatnio nadal borykam się z mnóstwem problemów, rodzinnych i nie tylko...mnóstwo spraw na głowie, zero wsparcia....po prostu super:-/ Ciężko jest. Wczoraj z samego rana było mi przykro strasznie bo rodzice...zawsze coś nie tak, zawsze jakieś pretensje, chociaż nie wiem jak bym się starała. Zawsze wydawało mi się że brat i siostra byli „ważniejsi” i „lepsi”, wczoraj po raz kolejny odniosłam takie wrażenie...a jest to jedna z rzeczy które wyjątkowo bardzo mnie ranią:( Wiem ze nikt sobie nie zdaje sprawy jakie to przykre dla mnie, siostrze o tym raz powiedziałam a ta później zapłakana powiedziała „nie wiedziałam”- no tak, ale ona sama nie chce wielu rzeczy widzieć, teraz też zachowuje się jak zwykle...Mam wspaniałych rodziców, jestem i będę im wdzięczna za to jacy kochani są do końca życia, za to jak nas wspaniale wychowali i że zawsze mieli dla nas czas i kochają nas, ale nie zmienia to faktu że często czuje że jestem ich „najgorszą” i „najmniej” kochanym dzieckiem, nie będę nigdy im o tym mówić, bo po co? Nie chcę żeby i im było przykro, ja jakoś sobie poradzę, a nawet jeśli czasami łzy napłyną do oczu i będę się czuła...źle...to i w takich chwilach jakoś sobie poradzę. Nie mam do nikogo żalu, kocham moją rodzinkę, a że mi czasem przykro...cóż- samo życie, zbyt mocno ich kocham żeby teraz się im użalać i sprawiać że mogłoby im być przykro. Wolę już z którymś z moich przyjaciół porozmawiać, bo wiem że to zostanie miedzy nami, a taka rozmowa potrafi czasami pomóc, chociaż i z tym jest różnie, bo np. wczoraj- jak zadzwonił kolega i powiedział że słyszy ze coś się stało i ze się martwi o mnie, ja powiedziałam ze wszystko w porządku...
Ostatnio często mam takie smutne dni:( musze być silna, ale to trudne- ukrywanie tego ze mi źle, udawanie że jest wszystko ok. ...Tydzień temu poznałam kogoś, zapewne jest zajęty...nie wiem jakim cudem udało się mu tak szybko zdobyć moja sympatię, rzadko komu się to udaje...chciałam się do niego przytulić, ale się powstrzymałam...dlaczego?- sama nie wiem...Zauważyłam, że się obawiam, boję czegoś- nie wiem czego....ale się boję:(
Pozytywka
Są dni kiedy się śmieję
Są kiedy jest mi smutno
Fortuna bywa miłą
Lecz bywa też okrutną
Czasami deszcz mnie zmoczy
Czasami słońce spali
A co mnie spotka jutro
O tym nie myślę wcale
Teraz już wiem, jak nie czynić dobra złem
Teraz już wiem, jak dobra nie czynić złem
Teraz już wiem, jak nie czynić dobra złem
Teraz już wiem, teraz już wiem
Są dni gdy świeci słońce
Są gdy nie widać nieba
Czasami czegoś chcę
Czasem nic mi nie trzeba
Bo w życiu bywa rożnie
Raz lepiej a raz gorzej
Tak trudno jest przewidzieć
Co się wydarzyć może
Teraz już wiem, jak nie czynić dobra złem
Teraz już wiem, jak dobra nie czynić złem
Teraz już wiem, jak nie czynić dobra złem
Teraz już wiem, teraz już wiem
Kto szuka ten nie błądzi
Tak teraz o tym myślę
Są kłamstwa i półprawdy
Są prawdy oczywiste
A prawda bywa gorzka
Lecz może być i słodka
Chwilami chce być sam
A potem kogoś spotkać
Teraz już wiem, jak nie czynić dobra złem
Teraz już wiem, jak dobra nie czynić złem
Teraz już wiem, jak nie czynić dobra złem
Teraz już wiem, jak dobra nie czynić złem
Teraz już wiem, jak nie czynić dobra złem
Teraz już wiem, jak dobra nie czynić złem
Teraz już wiem, jak nie czynić dobra złem
Teraz już wiem.
|