Archiwum czerwiec 2003, strona 3


cze 10 2003 dlaczego?
Komentarze: 4
Kolejny dzien.....bardzo meczacy...smutny.....jej jak mi znow smutno:(...dzisiaj przypomnialo mi sie cos....ktos:(...ktos kogo naprawde kochalam - Marcinek- co prawda on chyba sie tylko bawil moimi uczuciami, i zanim sie wszystko rozkrecilo miedzy nami, prawda wyszla na jaw...nic prawei nie bylo miedzy nami, do niczeo nie doszlo, a ja sie tak bardzo potrafilam zakochac.....jeszcze dzis "slysze" jego glos....ciagle mam przed oczami to co mi napisal na odwrocie zdjec....dwa najcudniejsze zdjecia Marcinka - na jednym napis "Kocham Cię Kwiatuszku" a na drugim "Kocham Cię Cukiereczku"- wiecie co boli najbardziej, ze nie bylo tej jednej waznej, szczerej rozmowy, w cztery oczy....nie wiem czy to co mi mowil kiedys bylo prawda....nie wiem, wydaje mi sie ze cos w tym bylo, ale dlaczego tak postapil...dlaczego??!! Raz chcialam zniszczyc te zdjecia ale tylko je schowalam w kopercie...do szafy...gdzie gleboko...ale po kilku dniach wyciagnelam je spowrotem...rzadko na nie patrze...mam pecha do facetow.....trudno sie mowi??!! Juz go nie kocham, przynajmniej tak ciagle sobie powtarzam, ale wiem ze gdyby teraz przeprosil....to wiem ze bym mu wybaczyla, ale najpierw chcialabym wiedziec "dlaczego??"....wlasnie Marciku - dlaczego??!!
 
Pozdrawiam WAS Duszyczki kochane, spijcie slodko, snijcie kolorowo.....przyjemnosci na codzien....buzka:*...papa
przekleta?? : :
cze 09 2003 pielegnowanie swira
Komentarze: 3

Smieszne co- dzis moj kolega napisal mi ze pielegnuje swojego swira, zeby za bardzo nie znormalniec:)- wiecie jak sie swojego swira pielegnuje- juz wam mowi, bo mnie kolega wyjasnil- aby dobrze zajmowac sie swoim swirem nalezy z nim duzo rozmawiac, choc nie koniecznie o madrym lub waznym, najwazniejsze by do niego mowic- pamietajcie o tym:)

Ach fajny ten moj kolega:)...Musze nad swoim swirkiem popracowac moze:)

Dobranoc Duszyczki:) Buziaczki pa:*

przekleta?? : :
cze 09 2003 Kolejny dzien...
Komentarze: 0

Kolejny dzień...samotności, pełen rożnych myśli tłoczących się w mej głowie. Siedzę nad sprawozdaniami z fizyki, nie mogę się skupić...W zasadzie to żeby mieć siłę by się uczyć, musiałabym najpierw odpocząć od tego wszystkiego, ale na to nie mam czasu.

 

Perspektywa odpoczynku jest dość odległa- bo jak tak dalej pójdzie to w sierpniu sobie dopiero odpocznę jak Aniołek przyjedzie....no właśnie to tez mi nie daje spokoju, bo chciałabym żeby to były dla niego naprawdę wspaniałe wakacje, żeby był z nich zadowolony i szczęśliwy...nie chciałabym, żeby on się ze mną nudził, chciałabym, żeby był zadowolony z tego powodu, że ja z nim będę, że będzie spędzał ze mną czas, ale obawiam się, że się na mnie zawiedzie....i w tym momencie gdyby słyszały to niektóre bliskie mi osóbki usłyszałabym znów, że jestem zbyt surowa dla siebie, no i ze pieprzę głupoty, może....po prostu nie chce go zawieść, chociaż ja sama nie wiem czego się obawiam, czego się boje....boje się na pewno jednego- tego ze kiedyś strącę jego przyjaźń, która- uwierzcie mi- potrafi uskrzydlać!

 

Czasem gdy było mi naprawdę źle, gdy miałam już dość życia i wszystkiego, gdy nie potrafiłam się uśmiechnąć(tak szczerze, bo ja z reguły jestem osoba „wesoła”- a ukrywanie tego co mnie boli, smutku- opanowałam już do perfekcji- przez te wszystkie lata, gdy nie potrafiłam zaufać innym „wyuczyłam” się tego, chociaż- On wyczuwa gdy jest cos nie tak...) On to jakoś wyczuwał, dzwonił, no i zawsze rozweselił....niesamowity człowiek....tak- boje się go zawieść, boje się go stracić, boje się ze zmieni się to wszystko, to co jest tak piękne- ze kiedyś nasza przyjaźń będzie „umierać”, ze....On zapomni o mnie. To zabawne bo wiem, że on tez ma takie obawy, a na pewno miał, bo nie raz mówił, że nie potrafiłby żyć beze mnie i naszej przyjaźni, że to dzięki mnie został we Włoszech i nie wrócił do domu(aaaa- bo tak w ogóle urodził się w Peru, a Polskę kocha od jakichś kilkunastu miesięcy, bo był w naszym pięknym kraju raz i się zakochał w Polsce), że dzięki temu jaka jestem i jak ja postępuję, zdobył się na to by powiedzieć osobie która tak bardzo kochał(która bądź co bądź bawiła się jego uczuciami swojego czasu, rok się nie odzywała i po rocznej przerwie zadzwoniła i powiedziała ze go kocha- taaak to była niezła bujda, jak On mi powiedział o tym co ona mówiła-chyba dziewczyna uważała go za totalnego idiotę, bo nawet jej wymówki nie były zbyt wyszukane- to ja mu tylko powiedziałam- rób co uważasz, ja się nie wtrącam, życzę wam szczęścia i nie będę się wtrącać....ale po 2 dniach ciszy on zadzwonił i powiedział mi o tym co zrobił) ze nie chce już jej znać, życzył jej udanego życia....nie uwierzycie ale pierwszy raz w życiu tak mnie ktoś aż tak zaskoczył. Bo- nie ma co się oszukiwać, ze jak facet się zakocha jest naiwny ze aż się nie chce wierzyć[Panowie:)- bez obrazy tylko, ale taka jest  prawda- są wyjątki ale nieliczne:)], wierzą we wszystko to co mówi osóbką która kochają, a później cierpią...a Aniołek- jest wyjątkiem, wiem jak trudne musiało być to dla niego, bo wiem jak On ja bardzo kochał, wiem jak cierpiał przez to ze ona milczała, przez to ze się nim tylko bawiła, ale wiem też że dzięki tej decyzji teraz jest bardziej szczęśliwy, to „widać”...podziwiam go za to co zrobił, bo wiem jak wiele go to kosztowało...Ja mam kilka „punktów na liście”- rzeczy których nie chce nigdy robić, na jednej z czołowych pozycji jest właśnie to- a mianowicie- nie chce wykorzystywać owej naiwności, nie chce krzywdzić innych, dlatego tez staram się być szczera, i w ogóle.....

 

Hmm....jakiś czas temu napisałam koledze z LO że jest chyba jedyna osobą której nie potrafię rozszyfrować:) bo to prawda, no i on zapytał dlaczego chce go rozszyfrować, „za co?”:)- no właśnie Kasia- za co?- hihi- chyba za nic, tak po prostu, żeby wiedzieć na czym stoję i jak interpretować jego słowa, itp....Na razie przegrywam- nadal nie wiem co myśleć:) i nadal go nie rozgryzłam...ale „trzeba być twardym a nie miętkim”- więc ja się nie poddam tak łatwo....no i chłopakom na studiach też się nie dam(wiec poTOOLny- spokojnie:) myślę że jakoś sobie poradzę)

 

Dziś zadzwoniła na moment najlepsza koleżanka z LO, milutko:) Czasem, tak myślę, że dobrze ze z tymi najfajniejszymi osobami ze średniej utrzymuję kontakt, nie ma wiele tych osób, ale są.

 

Właśnie słucham sobie piosenki zatytułowanej „Tambaleando”- śpiewa ją Pedro Suarez- Vertiz- nie znacie?:)- nie dziwię się, bo to płytka z Peru, od mojego Aniołka, no i chyba właśnie dlatego tak ją lubię bo jest od niego....Lubię słuchać przede wszystkim rock i metal, ale tą płytkę też:) chociaż to troszkę inny klimacik.....ooo- już się skończył ten utworek teraz:)- NON SERVIAM- jej dobra płytkę z mp3 dziś włożyłam, długo tego nie słuchałam....ach ale już bym sobie posłuchała w końcu VEA VICTIS i STRONGHOLD(a propos- dziękuje raz jeszcze „netowemu” koledze z Krakowa za płytki), a płytki pożyczyłam koledze z LO i cos mi nie oddaje....

 

Oki...that’s all for now. Take care. Greetings. See ya.

przekleta?? : :
cze 08 2003 Powrót...
Komentarze: 1

Taaaaak.....ja juz w domciu. W Wawie bylo potwornie goraco, no coz u mnie w kujawsko-pomorskim tez goraco, ale jednak odrobinke "chlodniej"...Jestem totalnie wykonczona po zajeciach, w zasadzie nie bylo tak strasznie, poszlo lepiej niz sie spodziwalam:)...ale jeszcze mam troszke zaleglosci, ktore dobrze by bylo jak najszybciej pozaliczac, wiec moze za kilka dni znow jade do Warszawy. Dzisz poszlam do Hotelu po to by moj Aniolek byl spokojniejszy i pewny ze ma juz pokoj na wakacje zarezerwowany...no i zalatwione..jeszcze jeden fax i wszystko bedzie ok. Znow sie namiszalo troszeczke. Aniolek jesli mu nie przyslo zawiadomienia z wojska do sierpnia to przyjedzie, pierwszych kilka dni spedzi u mnie w domu, na wsi....ja mam zamiar pokazac mu kilka miejsc....a od 10 do 19 stacjonujemy(ja i On) w Wawie, no i mamy zamiar pozwiedzac co sie da(ja w Wawie studiuje ale na zwiedzanie czasu nie mialam jeszcze wiec w sierpniu bedzie okazja), a pozniej albo zostajamy w Wawie albo....moze znow do mnie wrocimy...bo w zasadzie to tu u mnie fajna okolica chyba:)...

Na studiach....nawet ok. ekonomia zaliczona na 4 bez pisania zaliczenia(uff....oplacalo sie isc na ostatnie wyklady:) bo dzieki temu nie musialam pisac zaliczenia, ktore badz co badz za ciekawe nie bylo), wpis z angielskiego juz jest, z fizyki pracownia problemowa zaliczona, no i z obwodow udalo mi sie zaliczyc wejsciowke z najgorszego cwiczenia...podsumowujac, jest spoko. Ale czeka mnie w najblizszym tygodniu mnostwo nauki i pracy- pelno sprawozdan do robienia i w ogole....kosmos:)

Nadal nie wiem czy- jesli zdam wszystkie egzaminy juz w lipcu- przeniose sie na dzienne...moze....a moze nie.....najpierw poczekam i zobacze czy zdam czy nie, a pozniej sie zastanowie:)

Tak mysle ze gdybym w Warszawie byla na dluzej i w takich warunkach jak ostatnio mieszkala to bym sie wykonczyla bardzo szybko....bo mieszkam w te weekendy co mam zajecia u brata i bratowej, no i bratanica, ktora nie daje spac :) tak to ejst z dzidziusiami...zreszta ja tam nie moge spac...no i tak mysle ze jak moj Aniolek przyjedzie, to ja chyba u brata nie bede mieszkala, moze tez do hotelu pojde, w zasadzie fajnie by bylo...ale to sie zobaczy pozniej- jak juz Aniolek przyjedzie, jesli on zechce to bede tez w hotelu......

Ach....ciekawe kiedy sie z innym moim dobrym kumplem z LO spotkam:) no i mam nadzieje ze mi w koncu moje plytki odda, no i w koncu chce "Nieodwracalne" obejrzec....ciekawe kiedy moj Kwiatuszek(moja najukochansza, niepowtarzalna, cudowna, najlepsza kuzyneczka) odesle mi moja ksiazke-"Strzał w serce"(polecam:))...

Ostatnio zmienilam podejscie, olewam wszystko, znow jestem pelna zycia, jakas bardziej radosna.....nadal mi czasem smutno, ale jest lepiej....ach- ja tam zawsze bylam optymistka, a nawet jesli mam dolka, czy jesli mi smutno, mam ciagle nadzieje ze bedzie lepiej....bo jakby nie patrzec, ciagle nie moze byc zle, w koncu musi byc....dobrze....

Dzis mialam sie spotkac z tym co mi tak pieknie grozil....ze sie zabije i takie tam:( stare dzieje...ale rany nadal zywe...No ale powiedzialam mu ze nie da rady dzis, w zasadzie ja sama chce sie spotkac i wyjaznic wszystko. Wiem ze nie jestem bez winy, ale jednak tak jak on- nie mozna postepowac, nigdy.....jak to mi mowili znajomi, mam silna psychike wiec sobie poradzilam, ale nadal czasem boli...zawsze cos o tym przypomina.....moze nie powinnam sie z nim spotykac?....ale nie- jednak chyba lepiej wyjasnic sobie wszystko...nie boje sie go, wydaje mi sie ze sie zmienil, no i mam tylko nadzieje ze on nie liczy nawet na caluska ode mnie, a na takiego- jezyczek included- nie ma co liczyc, bo to co bylo...on brutalnie zniszczyl, jakis rok temu, a co najwazniejsze zniszczyl to co bylo najwspanialsze, przyjazn....moze wtedy popelnilam blad, dajac mu szanse, alra taka jestem....moze mam za dobre serce(moze byc "za dobre"?)....a tak w ogole to ja nadal nie wiem co on we mnie widzial;)i dlaczego az tak bardzo mnie pokochal....przynajmniej wiem ze chociaz ktos mnie kiedys kochal, tak naprawde....bo wszystko inne to chyba byly brednie, klamstwa....to tez boli....znow sie smutno robi....

wiecie co mnie dziwi czasem w Warszawie, ze ludzie dziwia sie i nie wiedza czesto jak postapic jak ktos jest...po prostu uprzejmy i zyczliwy....dziwne....

hmmmm.......glowa mnie strasznie boli, wiec nie bede juz Was zanudzac.... poTOOLny, zmieniona, Dales, Graphitowa_Róża....- krotko mowiac- pozdrawiam WSZYSTKICH:)...a teraz kapiel i .... sluchanie muzyczki, a pozniej- albo spanko, albo bede juz sprawozdania dzis robila, a przynajmniej zaczne:) Dobranoc SŁONECZKA

przekleta?? : :
cze 04 2003 my Angel
Komentarze: 1
Moj jedyny, niepowtarzalny i najukochanszy w swieci Aniolek....o losie, nawet jesli nie przyjedzie, to bede sie starac zeby sie z nim spotkac w koncu, albo ja pojade, albo on przyjedzie, on u mnie w domu jest zawsze milo widziany, jest teraz najblizsza mi osobka....to nic ze nie ma go blizej...dzwonil przed momentem....rozmawialismy dluzsza chwile....jesli do sierpnia mu przyasla zawiadomienie gdzie ma isc do wojska...nie przyjedzie:(.....dzis powiedzial ze za rok moze pojedzie do rodzicow, ze chcialby(jego rodzice mieszkaja na innym kontynencie) i ze chcialby ze swoja przyjaciolka pojechac- zapytal czy wiem o kogo chodzi...ja na to ze nie...no i uswiadomil mnie ze o mnie...na co odparlam ze byloby bardzo milo, no i ze zobaczymy...w koncu jeszcze duzo czasu....Ach...musze do niego smska napisac.....znalazlam najlepszego przyjaciela, najcudowniejsza osobke jaka znalam kiedykolwiek, po prostu mojego Aniołka....szkoda tylko ze tak daleko...moze jednak i to sie kiedys zmieni.....ach tesknie za nim:(
 
Dobranoc....
przekleta?? : :